Sytuacja rynku budowlanego, wbrew projekcjom i ocenom dokonywanym przez ekspertów oraz przedsiębiorców pod koniec ubiegłego roku, jest daleka od pożądanej.
Jan Styliński
Prezes Zarządu Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa
Dobiegający już końca rok 2016 okazał się kolejnym okresem głębokiej dekoniunktury. Spadki produkcji sięgające nawet 25 proc. w porównaniu do podobnego okresu rok temu, doprowadziły do osiągnięcia przez budownictwo poziomu rozwoju z lat 2006-2007. Trudno uznać to za sukces, zważywszy że państwo polskie wydatkowało blisko 200 miliardów złotych w minionych latach na nowe inwestycje.
Przedłużanie się stagnacji inwestycyjnej w 2017 roku może spowodować głębokie przetasowania na rynku oraz kolejną falę upadłości przedsiębiorstw. Już teraz wartość przeterminowanych wierzytelności w budownictwie jest największa od lat, sięgając blisko 1.5 mld złotych.
Przyczyny trudnej sytuacji przedsiębiorstw rynku budowlanego są złożone i jak się wydaje mają charakter zarówno wewnętrzny jak i zewnętrzny. Spośród nich najistotniejsze wydają się:
Słaby impuls inwestycyjny
Zarówno ze strony inwestorów prywatnych jak i publicznych, zwłaszcza rządowych, nie dochodzą silne sygnały o rozpoczęciu inwestycji. O ile stagnacja inwestorów prywatnych w zauważalnym stopniu wynika z czynników ogólnogospodarczych i międzynarodowych, w szczególności panującej niepewności co do wielu aspektów życia gospodarczego na świecie (np. Brexit) oraz w Polsce (zmiana paradygmatów polityki gospodarczej), o tyle stagnacja inwestorów publicznych jest trudna do zrozumienia.
Logiczne byłoby, aby rząd, wobec świadomości spadku inwestycji prywatnych, ze zdwojoną siłą i konsekwencją, realizował inwestycje publiczne. To właśnie one, pospołu z popytem wewnętrznym, mogłyby zamortyzować spadek nakładów sektora prywatnego. Tak się jednak nie stało w całym 2016 roku. W rezultacie, dołujące inwestycje prywatne, którym towarzyszyła niemoc sektora publicznego, doprowadziły do największego od lat spadku produkcji budowlanej (nawet o 25 proc.).
Słaby stopień przygotowania projektów publicznych
Problem stagnacji inwestycyjnej o przyczynach częściowo politycznych, potęguje słaby stopień przygotowania szeregu inwestycji, zwłaszcza w obszarze kolejnictwa. Zauważalna część obecnie planowanych inwestycji w linie kolejowe, to inwestycje tak zwane „fazowane”, a prościej rzecz ujmując te, których nie udało się zrealizować w poprzedniej perspektywie unijnej 2007-2013. Jest tajemnicą poliszynela, że wielu nowych inwestycji kolejowych nie uda się rozpocząć do 2019, bowiem inwestor (PKP PLK S.A.) w przypadku wielu z nich nie odebrał nawet studiów wykonalności. Co więcej, argument ten posłużył jako jeden z powodów dalszego fazowania projektów w ramach nowego Krajowego Programu Kolejowego.
Systemowa nieumiejętność wybierania ofert efektywnych
Sektor publiczny rzadko dokonuje wyboru wykonawców, którzy zapewniają największą efektywność prowadzonej inwestycji. W efekcie wybór wykonawcy w wielu sytuacjach opiera się na niedoszacowaniu – celowym bądź przypadkowym, ceny ofertowej, na ryzykancie czy na pożyczaniu zasobów, którymi wykonawcy nie dysponują. W konsekwencji, w wielu przetargach zamawiający wybiera ofertę niedoszacowaną, która nie pozwala na pokrycie wszystkich realnych kosztów. Nieefektywność wyboru przekłada się na rozliczenia stron zarówno na linii zamawiający – wykonawca jak i wykonawca – podwykonawca. Brak środków w finalnym rozrachunku istotnie osłabia przedsiębiorstwa budowlane.
Osłabiona kondycja finansowa przedsiębiorstw
Konsekwencją powyższego jest niska płynność i niski stopień kapitalizacji przedsiębiorstw budowlanych. W szczególności podmioty nie posiadające spółek-matek o wysokiej kapitalizacji, są istotnie narażone na przedłużające się okresy stagnacji inwestycyjnej.
Słabość sektora usług intelektualnych
Skutki niedoskonałości systemowych pogłębiane są przez słabość polskiego sektora usług intelektualnych w budownictwie. Zarówno pozycja projektanta jak i nadzoru inwestycyjnego była konsekwentnie pogarszana w minionych latach. W rezultacie, zamawiający, który sam doświadczył problemów kadrowych i kompetencyjnych, w wielu przypadkach nie ma możliwości uzyskania profesjonalnego wsparcia inżynierskiego.
Wadliwe zarządzanie projektami, trudności w merytorycznej dyskusji i podejmowaniu decyzji, istotnie ciążą na efektywności inwestycji, w tym rozliczeniach z wykonawcami i podwykonawcami, co jest kolejną przyczyną słabości przedsiębiorstw budowlanych.
Pewne znaczenie dla sytuacji przedsiębiorstw budowlanych będą miały w nadchodzących miesiącach także problemy kadrowe, presja cenowa w zakresie płac czy braki wyszkolenia technicznego młodych ludzi wchodzących na rynek pracy.
Perspektywy na 2017 nie są niestety pomyślne i wszystko wskazuje na to, że będzie to kolejny trudny rok dla firm budowlanych. Z dzisiejszego oglądu wydaje się, że dopiero 2018 rok pozwoli na znaczący wzrost obrotów na rynku infrastruktury i budownictwa. Napływ środków zmniejszy napięcia i w perspektywie krótkoterminowej ułatwi funkcjonowanie licznych przedsiębiorstw. Niemniej bez kompleksowej polityki, której celem będzie ustabilizowanie i odbudowa potencjału firm rynku budowlanego, polski sektor budowlany nie stanie się konkurencyjny i zdolny do trwałego rozwoju.