Zarządzanie flotą samochodów służbowych – o ile w firmie nie ma pasjonata tego tematu – warto polecić specjalistom i korzystać z usług fleet-managera – radzi Rafał Sonik, przedsiębiorca, kierowca rajdowy, filantrop.
Rafał Sonik
Przedsiębiorca, kierowca rajdowy, filantrop.
Jest pan zwolennikiem korzystania z usług fleet-managera czy opcji, w której to zarządzający firmą sami dobierają pojazdy służbowe?
Zdecydowanie jestem za pierwszą opcją. Firmy działające na tym polu są coraz bardziej profesjonalne, a ich oferty coraz bardziej elastyczne. Skoro biura korzystają z outsourcingu w zakresie sprzątania czy ochrony – i ten model się sprawdza – to powinny korzystać również przy nabywaniu samochodów służbowych. Jest to po prostu oszczędność czasu i energii.
Odejściem od tej zasady jest sytuacja gdy wśród pracowników firmy znajduje się człowiek, którego pasją jest motoryzacja, który na bieżąco śledzi rynek, a samochody są jego „konikiem”. Tak jest właśnie w przypadku mojej firmy, dlatego nie korzystamy z usług zewnętrznych, bo po prostu we własnych szeregach mamy pasjonata i specjalistę od tego tematu. Jako właściciel firmy dostaję od niego jedynie lapidarne maile z informacją o wyborze floty, a sam już nie muszę się w ten proces angażować. Natomiast w pozostałych firmach, których jestem współwłaścicielem, korzystamy właśnie z usług firm zewnętrznych.
Jest pan miłośnikiem i znawcą tematów motoryzacyjnych. Nie kusi by samemu pochylić się nad tematem?
Oczywiście, że tak, ale w tym miejscu kłania się kwestia alternatywy. Swój czas i energię lokuję w obszarach związanych z zarządzaniem firmą, w których mogę być skuteczniejszy i efektywniejszy.
Jak często należy wymieniać flotę?
To jest zupełnie indywidualna kwestia. Interwał wymiany nie jest najważniejszy, a raczej ocena stanu tych samochodów, będącego wypadkową stosunku pracowników do sprzętu, który dostają do wykonywania swoich obowiązków. Trafnie definiuje to dowcip: „Które auto najlepiej wjeżdża na 25-cm krawężnik? Służbowe”. Jeśli widzę, że pracownik ma negatywny stosunek do sprzętu, który mu powierzam, a jednocześnie jest to człowiek istotny z punktu widzenia funkcjonowania firmy, to staram się przejść z nim na takie zasady współpracy, aby korzystał z prywatnego sprzętu z odpowiednim rozliczeniem.
Jakie nowinki technologiczne i gadżety są wg pana nieodzowne przy korzystaniu z floty pojazdów?
Największym wsparciem jest nawigacja z aktualnym oprogramowaniem. Dedykowane urządzenia do nawigacji aktualizują się rzadko, co około pół roku, dlatego powinno się korzystać z nawigacji wgranej w smartfony, dzięki czemu można pracować na aktualnych mapach. Drugą zaletą korzystania z nadajników GPS jest możliwość kontrolowania pozycji i trasy samochodów. Po pierwsze, zwiększa to bezpieczeństwo pojazdu przed kradzieżą, a po drugie kierowca ma świadomość, że jego ruchy są monitorowane, co w konsekwencji ogranicza jego zapał do nieprzepisowej jazdy bądź do załatwiania służbowym samochodem prywatnych spraw.
A co z kamerami rejestrującymi jazdę i sytuację na drodze?
To rozwiązanie może być przydatne jedynie w sytuacji spornej spowodowanej wypadkiem czy awarią. Kamery mają natomiast coraz szersze zastosowanie w samochodach rajdowych, bo oprócz walorów szkoleniowych – eliminowaniu błędów – mogą służyć również do transmisji rajdów na żywo. Obawiam się, że w przypadku samochodów użytkowych taka transmisja nie wzbudziłaby wielkiego zainteresowania odbiorców…
Zgodzi się pan z teorią przedstawiającą kierowców aut służbowych jako specyficzną grupę użytkowników dróg?
Będąc w trasie zaobserwowałem, że 60-70 proc. samochodów, które na drodze publicznej zachowują się agresywnie to pojazdy służbowe, o czym świadczy fakt, że są oklejone reklamami firmy. Czyli tak –zgadzam się z tym stwierdzeniem, co jednak nie znaczy, że są to gorsi kierowcy. Nie. Oni po prostu jeżdżą agresywniej, rzadziej przystosowują się do warunków panujących na drodze i rzadziej przestrzegają przepisów drogowych.
To efekt ich poczucia bezkarności w samochodzie czy presji czasu nałożonej przez zwierzchników?
Trzeba by przeprowadzić dokładniejsze badanie by celnie odpowiedzieć na to pytanie. Co nie zmienia faktu, że – tak jak powiedziałem – większość kierowców, którzy nie dostosowują się do panującej na drodze sytuacji to kierowcy samochodów służbowych.